Starosta mrągowski za nazwę domeny internetowej www.dominiktarnowski.pl u partnera NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa), czyli z tzw. „pierwszej ręki” zapłaciłby około 100 zł. Podobnie burmistrz Giżycka, Kętrzyna i Mrągowa. Jednak tuż przed wyborami domeny te zostały wykupione przez prywatną firmę spod Warszawy, która jest gotowa odsprzedać je politykom za 10 razy więcej.- Jestem zniesmaczony tym, że ktoś chce na mnie w taki sposób zarobić – mówi Dominik Tarnowski. – Zamierzam zainteresować się tą sprawą i sprawdzić możliwości odzyskania adresu internetowego z moim imieniem i nazwiskiem, na które tak ciężko pracuję.- Nie widzę w tym nic złego – ripostuje Piotr Brzozowski, pełnomocnik firmy Paj-Comp z Wołomina, która zarejestrowała „polityczne” domeny.
Nazwiska z Wikipedii
Sprawa dotyczy wielu polityków z Warmii i Mazur. W posiadaniu firmy Paj – Comp znajdują się takie adresy jak: www.otoliasiemieniec.pl (burmistrz Mrągowa),www.jolantapiotrowska.pl (burmistrz Giżycka), www.krzysztofhecman.pl (burmistrz Kętrzyna), www.tadeuszmordasiewicz.pl (starosta kętrzyński) i wielu innych. Po wpisaniu w przeglądarce adresu z imieniem i nazwiskiem danego polityka pojawia się strona z reklamą zachęcającą samorządowców do odkupienia domeny, aby mieć internetową wizytówkę na czas wyborów. – Nie ukrywam, że wykupiliśmy te domeny z myślą o wyborach – przyznaje Brzozowski. – Nazwiska braliśmy z Wikipedi.Politycy nie są jednak zachwyceni takim „sprytnym” biznesem. Starosta mrągowski rozważa nawet walkę przed Sądem Polubownym ds. Domen.- Niech piszą pozwy – mówi Brzozowski. – Opinii o legalności takich działań jest tyle co o niezgodności z prawem.
Kontrowersje wokół handlu domenami
Sprawa jest bardzo skomplikowana, bo nie ma dokładnych przepisów regulujących taki handel. Czy rejestracja domen z imionami i nazwiskami jest legalna czy też narusza chociażby ustawę o ochronie danych osobowych i 23 artykuł kodeksu cywilnego?- Nie mogę teraz wydawać opinii rozstrzygających w przedstawionej mi sprawie – mówi Ireneusz Matusiak, Przewodniczący Sądu Polubownego ds. Domen przy Polskiej Izbie Informatyki I Telekomunikacji. – Nie wykluczam, że stanowisko osób mających roszczenia do tych domen jest zasadne. Wydaje mi się, że ta sprawa nie będzie ciężka.Walki o prawa do domen trwają średnio około miesiąca. Skarżący musi wnieść opłatę w wysokości około 200 zł, a gdy dojedzie do sporu – 3000 zł. Po sprawie kosztami obciążana jest strona, która przegra.- Nie zawsze dochodzi do sporu – mówi Matusiak. – Po wpłynięciu wniosku od osoby roszczącej prawo do domeny, wysyłamy do jej właściciela klauzulę. W przypadku jej niepodpisania, NASK rozwiązuje umowę i domena znów jest wolna. Jeśli wróci do nas z podpisem – mamy spór.
NASK blokuje, by nie uciekł
Spory o domeny są zwykle prostsze, jeśli właścicielem jest firma. I dlatego wielu przedsiębiorców stara się przerejestrować sporne domeny na osoby fizyczne, a to komplikuje sytuacje. – Gdy NASK otrzymuje informacje o sporze, zmiana abonenta nazwy domeny zostaje zablokowana, by nie było możliwe unikanie rozstrzygnięcia sporu przez abonenta nazwy domeny, który może naruszać prawa osoby trzeciej – mówi radca prawny Artur Piechocki z NASK.- Wszystko zaczęło się po artykułach w prasie dotyczących handlu domenami – mówi Piotr Brzozowski z firmy Paj-Comp. – My też postanowiliśmy na tym skorzystać. Wiem, że budzi to kontrowersje ale wielu ludzi chce w ten sposób zarobić.Po naszej rozmowie z Piotrem Brzozowskim i zapewnieniach, że obecny właściciel nazw domen nie boi się roszczeń od zainteresowanych polityków, naniósł zmiany na stronie, do której kierują przeglądarki po wpisaniu adresu z imionami i nazwiskami samorządowców. W tej chwili przeczytać można tam, że „Ta domena nie jest do sprzedania” a „firma widniejąca w informacjach WHOIS nie jest właścicielem tej domeny – zapewnia wyłącznie jej obsługę techniczną”.