16.03.2021 Katarzyna Gorzkowska komentuje sytuację prawną kryptowalut w Polsce i na świecie w artykule autorstwa Tomasza Jurczaka „Kryptowaluty – czy cyfrowe eldorado okaże się piramidą finansową?„, który ukazał się na portalu homodigital.pl w dniu 16 marca 2021 r.
Szaleństwo na Bitcoinie trwa.
Cena kryptowaluty przebiła w sobotę, tj. 13 marca, granicę 60 tys. dol. To historyczny wynik, choć już od dawna posiadacze tego coina liczą zyski w setkach procentów. Być może to dopiero początek, tym bardziej, że coraz więcej firm jest zainteresowanych transakcjami w bitcoinach. Złoto cyfrowych nomadów jest dziś znacznie więcej warte od prawdziwego kruszcu. Gorączka złota u konkwistadorów obróciła Tenochtichlan w perzynę, zrujnowała imperium Azteków i kosztowała życie miliny ludzi. Do czego doprowadzi walka o cyfrową walutę?
Nomen omen Coinquista, to polska giełda kryptowalut. Jej historia w ostatnich tygodniach przypomniała, że cyfrowa waluta nie jest tak bezpieczna jak się wszystkim wydaje. Firma informowała o kłopotach już w styczniu ,a następnie na kilka tygodni przestała działać, łącznie ze wstrzymanie wypłat zainwestowanych w ramach giełdy bitcoinów. Pojawiły się informacje o awarii, wkrótce też pogłoski o ataku hakerskim. O sprawie szerzej pisał m.in. Puls Biznesu.
Dodajmy, że firma wpisana jest do rejestru tzw. małych instytucji płatniczych Komisji Nadzoru Finansowego. KNF zażądała informacji i rozwiązania problemu. Z kolei firma odpowiedziała, że sprawa dotyczy tylko kilku klientów, a reszta może spać spokojnie. Na tą chwilę strona giełdy działa bez zakłóceń.
Chcąc być złośliwym, można było stwierdzić, że w przypadku kryptowalut Komisja Nadzoru Finansowego odrobiła lekcje z przeszłości. To nie oznacza, że powtórki Amber Gold może nie być. KNF non stop ostrzega przed ryzykiem związanym z cyfrowymi walutami. Od kilku lat Komisja prowadzi czarną listę firm, która zapełnia się też powoli tymi zajmującymi się kryptowalutami. Na „Listę ostrzeżeń publicznych KNF” w związku z nieuprawnioną działalnością w zakresie świadczenia usług płatniczych lub w zakresie wydawania pieniądza elektronicznego trafiło już ponad 30 podmiotów.
Niekoniecznie, ponieważ zarówno uwag KNF jak samej listy ostrzeżeń Polacy raczej się nie boją. Tymczasem giełdy kryptowalut upadają a pieniądze potrafią wyparować. Najbardziej znane na świecie przypadki to m.in. MT.GOX. Szacuje się, że w 2014 roku zniknęło z niej niemal poł miliarda dolarów. Prawdziwych danych o stratach klientów być może nigdy nie poznamy.
W ostatnich latach zdarzały się też mniejsze ataki phishingowe, gdzie zagraniczne giełdy były „szczypane” na kilka milionów dolarów (Binance, Cryptopia, koreański Bithumb). Co wyraźnie pokazuje słabość technologiczną tych giełd.
Polacy też nie są gorsi w tej statystyce i swoje upadki giełd krypto mają. Bitmarket.pl to przykład smutnej historii z 2019 roku, w której znika z giełdy 100 milionów złotych należących do inwestorów. Firma tłumaczy to utratą płynności. Tyle w kwestii tłumaczenia. Według informacji mediów do dziś sprawa toczy się w prokuraturze a poszkodowani nie zobaczyli zainwestowanych pieniędzy. Ale jeden efekt jest – nowa krucjata KNF.
Po tej sprawie Komisja postanowiła działać jeszcze mocniej, prowadząc kolejne akcje edukacyjne. Ostrzegając przed oszustami, ale i przed samymi inwestycjami w kryptowalutę. W styczniu 2021 roku powstał między innymi dokument pod nazwą „Ostrzeżenie Urzędu KNF o ryzykach związanych z nabywaniem oraz z obrotem kryptoaktywami (w tym walutami wirtualnymi oraz kryptowalutami)”. KNF informuje w nim, że m.in. że rynek kryptowalut jest rynkiem nieregulowanym. Dowiemy się z niego również, że inwestycja w kryptowaluty wiąże się z wysokim ryzykiem.
Jak informuje KNF na rynku występuje duża skala nieprawidłowości, w tym związanych z pozyskaniem kapitału na rozpoczęcie działalności. Emisja aktywów w ramach ICO jest często równa zero lub poniżej wartości emisyjnej.
„Dzięki anonimowości, jaką daje internet, inwestorzy są narażeni na częstsze zachowania noszące znamiona działalności niezgodnej z prawem. Wynikającej to ze znacznych ograniczeń możliwości potwierdzenia tożsamości kontrahentów. Jest to szczególnie symptomatyczne w odniesieniu do podmiotów prowadzących działalność z siedzibą w państwach, które mają status rajów podatkowych. To powinno budzić szczególną ostrożność” – czytamy w piśmie KNF.
Z kolei mechanizmy zabezpieczające przed utratą całości lub części zgromadzonych środków są bardzo ograniczone.
Ostrzeżenia KNF nie dają zbyt wiele. Co prawda brak jest wiarygodnych danych co do rynku kryptowalut w Polsce, ale szacunki mówią nawet o 10 proc. Polaków, którzy posiadają cyfrową walutę. W przypadku upadłej Bitmarket.pl podawano liczbę 60 tysięcy użytkowników platformy i kilku tysięcy stałych inwestorów. A przecież Polacy mogą kupować Bitcoiny na całym świecie. Jak widać na wspomnianym przykładzie zwrot pieniędzy nie będzie zbyt łatwy. Dlaczego giełdy upadają?
Dotychczasowe zdarzenia dotyczące giełd kryptowalutowych potwierdzają, że kryptowaluty nie są chronione w odpowiedni sposób. Jest to problem, który nie dotyczy wyłącznie polskich giełd, ale również giełd w innych krajach. Warto wspomnieć, że w ostatnich latach kilkadziesiąt platform (giełd) kryptowalutowych zakończyło swoją działalność z różnych powodów, między innymi ze względów ekonomicznych (brak środków na dalszą aktywność, co skutkowało upadłością i likwidacją), czy w wyniku działań przestępczych wymierzonych w daną giełdę (ataki hackerskie). Niejednokrotnie dochodziło też do kradzieży kryptowalut w wyniku tajemniczych ataków hackerskich, często wiązanych z umyślnym działaniem osób kapitałowo powiązanych z daną giełdą – tłumaczy Katarzyna Gorzkowska, prawnik w kancelarii APLAW Artur Piechocki.
Winą tego typu sytuacji jest zapewne brak odpowiednich regulacji. Należy podkreślić, że problem braku należytych zabezpieczeń dotyczy zarówno środków przechowywanych na giełdach, jak również poza giełdami. To wszystko oprogramowanie, a żaden żaden software nie jest idealny. Może posiadać wady, w tym luki umożliwiające przestępcom dostęp do zasobów giełdy, czy rachunków użytkowników. Pozwoli to np. na kradzież tokenów, wynikający choćby z braku aktualizacji oprogramowania. Oczywiście atak hakerski może się przydarzyć każdemu, ale zawsze trzeba przyjrzeć się tej cyfrowej monecie z dwóch stron. Pojawiają się bowiem oskarżenia, ze to sami twórcy kryptowalut stoją za takimi atakami.
– Kolejną, dotychczas nierozstrzygniętą kwestią, pozostają intencje osób prowadzących giełdy kryptowalut i zarządzających giełdami, jak również osób dostarczających oprogramowanie. Dosyć często ataki hackerskie stanowią efekt zamierzonej defraudacji środków przez osoby zarządzające giełdą. Niestety aktualnie brakuje instrumentów umożliwiających weryfikację rzetelności wspomnianych osób – dodaje Katarzyna Gorzkowska.
Inwestując na giełdzie, można mieć minimalne wrażenie, że wybór jakiego dokonujemy kupując akcje tej a nie innej spółki będą przynosiły określony wzrost w przyszłości. Bliższej lub dalszej. Ewentualnie liczymy się ze stratą, ale mamy świadomość ryzyka. Oczywiście nadal to może być abstrakcyjne myślenie. Nie wiemy bowiem czy Apple nagle nie wyprodukuje iPhone’a bez żadnych przydatnych funkcji, a może automat Tesli zabije więcej osób niż samochody bez tej funkcji. Zawsze giełda będzie pewnego rodzaju hazardem, ale w pewnych instytucjonalnych ramach obliczalności. Ponieważ ani Tesla, ani iPhone nie chcą swoich inwestorów zawieść.
Tymczasem kupując kryptowaluty wierzymy w ich technologiczną przyszłość. Inwestorzy niejako stawiają przede wszystkim na rozwój technologii blockchain jako pewnik. Zarazem też wierzą we wzrost znaczenia coinów w otaczającym nas świecie. I to jest świetne podejście, które kupującym Bitcoina wiele razy się opłaciło. Pytanie pozostaje tylko jedno: czy można bezpiecznie traktować kryptowalutę, która działa jak chorągiewka na wietrze. Skoki wartości jakie można zaobserwować na notowaniach Bitcoina w ostatnich 3 latach zapewne odzwierciedlają skoki ścinania posiadaczy tej kryptowaluty. Tymczasem cyfrowi infulencerzy jak Elon Musk jednym twittem potrafią zmienić wartość takiej waluty o kilka tysięcy dolarów. Wydaje się to bardzo ryzykowne.
Oczywiście są kraje, które wyciągnęły wnioski po głośnych upadkach giełd i zdecydowały się na wprowadzenie nowego ustawodawstwa. Pierwszym krajem była Japonia w związku z głośnym upadkiem Mt. Gox, uważanym za największy upadek giełdy kryptowalut w historii. Niedawno Reuters z kolei informował o planach indyjskiego rządu. Ma on wprowadzić prawo zakazujące kryptowalut, a nawet nakładające grzywny na każdego handlującego nimi w Indiach. Bezpieczni nie będą nawet posiadacze cyfrowych walut. Czy w Polsce może być bezpieczniej?
– Aktualnie trwają prace nad unijnymi regulacjami dla rynku cyfrowych aktywów, które miejmy nadzieję przyczynią się do poprawy stanu bezpieczeństwa przechowywania kryptowalut. W Polsce trwają także prace nad wprowadzeniem obowiązkowej rejestracji podmiotów prowadzących działalność w branży walut cyfrowych. Same regulacje w obszarze przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowania terroryzmu (AML) nie są jednak wystarczające dla zapewnienia bezpieczeństwa środków osób inwestujących w kryptowaluty – informuje Katarzyna Gorzkowska.
Link do publikacji: https://homodigital.pl/bitcoin-kryptowaluty-ambergold-gielda/